Sąsiad

293y1.jpg

To już moja trzecia pozycja pani Lisy Gardner. I ta faktycznie powaliła mnie na kolana!…
Ale zacznijmy może od początku.

Po pierwsze: książki, choć są serią, to nie są one faktycznie mocno połączone i można je czytać w miarę w dowolnej kolejności (przynajmniej te pierwsze 3 z serii). Wspominam o tym, bo jest to jedna z tych informacji, jakich nie udało mi się wydobyć z komentarzy i opisów.

Po drugie. Pani Lisa pisze miękko. W tym stylu odnalazłem wiele cech wspólnych z Charlotte Link. Jeśli więc lubisz panią Charlotte to i panią Lisę polubisz. Prowadzi nas w kokonie przez wszystkie etapy powieści, obnażając nas niepostrzeżenie z tego kokonu, by na koniec rzucić niemal na pożarcie akcji, która nie wiedzieć kiedy porywa nas jak woda z przerwanej tamy. I to charakterystyczne rysowanie postaci – od szkicu do w pełni namalowanego obrazu…

Po trzecie. Zakończenie. Nie chcę za wiele zdradzać, ale faktycznie odkrywanie tajemnicy jest przygodą umiejscowiona na dzikich bezdrożach. Czytelnik chętnie zmienia zdanie, szukając prawdy ciągle w nowym miejscu. Wielokrotnie odkryta, że dotarł w korytarz bez wyjścia i na nowo musi konstruować sobie punkt widzenia. Czasami jest to męczące, ale dzięki temu mamy szansę także znaleźć się bardzo blisko tego jak pracuje policja… Cóż z tego jak na koniec i tak wytrzeszczyłem oczy gdy poznałem prawdę! Już w poprzednich częściach pani Gardner potrafiła pokazać, że rzeczywistość nie jest tak prosta jak to rysują niektórzy autorzy kryminałów. Jednak w tej trzeciej części przeszła moje najśmielsze oczekiwania. Po prostu genialna robota!

Po czwarte. Wspaniała uczta literacka. Można napisać współczesną książkę kryminalną nie używając niemal ani jednego inwektywa – niemożliwe? Sami się przekonajcie!
Po piąte: od razu sięgam po kolejną część! 🙂


2 myśli w temacie “Sąsiad

Dodaj komentarz